marektomasz marektomasz
1478
BLOG

Tusk, Michnik, Macierewicz (3)

marektomasz marektomasz Polityka Obserwuj notkę 18

 

... Odpowiednio dobrane, dostosowane do ich potrzeb najbliższe otoczenie spowodowało, że trzech sprawnych retorycznie działaczy mogło się wybić na niezwykłą pozycję w 40 milionowym społeczeństwie. Opisywana wyżej trójka dzierżyła wszak z woli służb pełnię władzy w III RP - władzę nad rządem, nad mediami i opozycją, nad dopływającymi do nas informacjami, nad naszymi sporami, nawet nad naszymi myślami. Nie tylko służby Rosji i Niemiec do tego się przyczyniły - do niezwykłej promocji trzech panów przygotowanych na długo przed rokiem 1989-tym do zarządzania polską sceną polityczną. Wystarczyłoby prześledzić historię Lecha Wałęsy, by intrygę głębiej zrozumieć. Nie tylko Bolek był prowadzony. Wielu magistrów historii – ludzi ambitnych, w stałej finansowej potrzebie, bez zawodu, kompetencji oraz przyszłości – zainstalowano wśród polskich polityków. Proszę się tylko uważnie rozejrzeć.

Jak ich zatem zneutralizować?

Odpowiedź będzie prosta – ujawnić! Zaczynając od „naszego”, od polityka umieszczonego po prawej stronie sceny. Systematycznie na pokaz poniżanego, gnębionego, podobno skromnego choć uwielbiającego media, walczącego z pełną determinacją, jak wierzą jego fani, bez opuszczania studiów TV i salek katechetycznych o zwycięstwo prawdy, wiary i polskiego Kościoła; od niezłomnego opozycjonisty, któremu białoruska ciężarówka nie była nigdy straszna, który nie zbliżył się do seryjnego samobójcy choćby na milimetr. Polski polityk, który nie nabił sobie przez 50 lat siniaka. Zawsze na pierwszej linii, biorący na siebie najbardziej niebezpieczne zadania, zawsze w centrum. Tworzył w PRL-u opozycyjne harcerstwo, następnie KOR, Ośrodek Badań Społecznych, grupy ekspertów przy KKP NSZZ „Solidarność” oraz Kluby Służby Niepodległości. W listopadzie 1982 uciekł w brawurowy sposób – jakżeby inaczej - z więzienia.  

Polski obywatel, który jako pierwszy odebrał 10.04.2010 telefon. Telefon co prawda odebrał, o godzinie 08:47 czasu polskiego, jednak nie został z tego powodu przesłuchany. Nie wymienił nazwisk swoich telefonicznych rozmówców, nie podał treści rozmów, nie pochwalił się telefonicznym bilingiem z owego tragicznego dnia. Nikt pana Antoniego o takie sprawy nigdy nie zapytał. Żaden prokurator, żaden dziennikarz ani żaden kolega. Ile razy zabrzmiał w telefonie Macierewicza komunikat inicjujący na lotnisku Siewiernyj makabryczny spektakl? Jakie słowa wówczas padły? Kto dzwonił? Jak często? Ile osób zdążył Poseł Antoni o zdarzeniu poinformować? Jak brzmiały jego kolejne komunikaty? Jak przebiegała informacyjna aktywność Posła na terenie Katynia? Jak wyglądała jego aktywność tego dnia? Co postanowił w związku z nadchodzącymi informacjami? Wreszcie - co zrobił? Jak się zachował? Co mówił? Do kogo? Zorientował się, że 30 kilometrów obok niego dokonuje się straszny zamach?

Zarówno Michnik, jak i Tusk zostali dość dokładnie rozpoznani, opisani, tym samym zneutralizowani. W gronie Polaków o patriotycznym nastawieniu nie mamy co do nich złudzeń. Ich roli fałszywych przewodników jesteśmy już świadomi. Układ domyka i zabezpiecza jednak ten trzeci - filar najważniejszego dziś trójkąta spośród zainstalowanych w III RP, polityk w największym stopniu odpowiedzialny za brak jakichkolwiek ustaleń, za zamrożenie społecznej wiedzy o Tragedii 10.04. w nieokreślonym punkcie. Prawicowy autorytet blokujący niezależne próby dochodzenia do prawdy. Jeden z twórców szklanego sufitu niemożności rozwieszonego nad nami - niemożności, głupoty, braku logiki, niechęci do ujawnienia najważniejszych szczegółów. Ofiara własnych popisów retorycznych – jakże często bełkotliwych, kłamliwych i pozbawionych sensu. Dla jednych to kolejny Bolek, człowiek-zagadka, posowiecka pozostałość jakich w Polsce wiele; dla innych to w dalszym ciągu przewodnik, pogromca WSI, ostatnia nadzieja białych.

Od czterech lat spotykamy się w Internecie z wojną trolli, z hałaśliwą bitwą wywoływaną za każdym razem podczas prób ustalania prawdy o Tragedii. Z jednej strony dostrzegamy w niej udział sympatyków raportów Millera/MAK, z drugiej bitne oddziały posła Antoniego. Między nimi zamarła zdezorientowana, zażenowana często większość. Tymczasem obydwie walczące ze sobą armie wspierają od początku wszystkie tezy dezinformacyjne podsunięte im wcześniej – w dwóch sprzecznych wersjach - przez Rosjan. Grają w ten sposób na czas prowadząc nie kończącą się zabawę w kotka i myszkę. Liczą przy tym na nasze zmęczenie, na dezorientację, na blokujące nas emocje, na powszechną amnezję. Wiemy jedno - dopóki nie zrozumiemy wymowy Tragedii 10.04., w tym matactwa organizowanego przez polskich polityków, zwłaszcza demonstracyjnego zaniechania do jakiego doszło ze strony Antoniego Macierewicza i jego otoczenia, nie pojmiemy niczego. Zwolennicy słynnego posła nie chcą zauważyć w jaki sposób ich ulubieniec przez cztery długie lata uchylał się przed przyjęciem wariantu drugiego, rozsądnego, spośród możliwych do rozegrania scenariuszy, jak skutecznie bronił się przed sporządzeniem choćby jednego merytorycznego raportu, przed zorganizowaniem sprawnego wysłuchania świadka, przed postawieniem pytań przygotowanych przez ekspertów; jak wymigał się od jakichkolwiek wysłuchań w polskim Sejmie, od zlecenia choćby jednej specjalistycznej ekspertyzy, jednego badania - zdjęcia, filmu, stenogramu, billingu czy nośnika – od wykonania porządnej dokumentacji. Dostrzegają wyłącznie kolejne próby ataku na niego, na osamotnionego posła walczącego z układem, na bohatera. Gdy w pierwszych dniach tego roku pojawiły się w Internecie głosy krytyczne dla Przewodniczącego ZP, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przybyła Posłowi na ratunek odsiecz. Natychmiast nagłośniono w mediach dyskusję na temat powołania Komisji ds. Macierewicza, przeprowadzenia w Sejmie głosowania w takiej sprawie a nawet zamknięcia prawicowego herosa w więzieniu?! Nagłośniono zatem dyskusję, z której od początku nic nie wynikało, bo nie mogło, w której chodziło wyłącznie o wzmocnienie pozycji Posła w środowiskach prawicowych, o utrwalenie mitu. W medialnym spektaklu udział wzięli: prezydent, premier, politycy SLD, dowódca WSI, ludzie z PSL-u oraz ci od Palikota. W zasadzie cały mainstream. Tylko po to, żeby sobie w mediach pogadać. Ale przede wszystkim, żeby koledze z prawicowej opozycji pomóc. Po czym jak na komendę zamilkli.

Niezależność zwolenników PiS-u szybko się skończyła. Wystarczyło im podsunąć  „bohatera i wodza” prześladowanego, niezłomnego wojownika otoczonego szczelnym gronem prawicowych konformistów. Będziemy w dalszym ciągu dawali się wodzić za nos magistrom historii - tym z lewej strony, z centrum, także z prawej - w zależności od naszych politycznych preferencji. Przedstawienie, które w Polsce rozkręcono okazuje się barwne, dobrze zorganizowane, funkcjonuje w sposób niezawodny. Antoni Macierewicz otrzymuje co pewien czas medialne wsparcie.

Przypomnijmy - służby sowieckie wychowywano na Heglu. W tym na triadzie: teza, antyteza, synteza. Michnik, Macierewicz, Mazowiecki – taki trójkąt zobaczyliśmy na starcie. Dzisiaj zastąpili ich Michnik, Macierewicz, Tusk. Wiele się nie zmieniło.

Historia podarowała oficerom wystarczająco dużo czasu na przygotowanie szerszego grona przyszłych herosów polskiej opozycji - licznych magistrów-humanistów, polskich polityków występujących po każdej stronie sceny. Nagłośnieni przez esbecką plotkę, przez media obydwu nurtów medialni bohaterowie próbują wyreżyserować kolejne zlecone im przedstawienie. Musimy sobie uświadomić, że zanim zrobili to po raz pierwszy - jeszcze w PRL-u - analitycy przeanalizowali drobiazgowo najtrwalsze struktury konspiracyjne i wywiadowcze w historii. Przeanalizowali, wyciągnęli wnioski. Dzięki nim pojawiła się omawiana wyżej triada.

Cdn.

 

 

 

 

 

marektomasz
O mnie marektomasz

energiczny, zdecydowany, spokojny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka